Plaża Koh Ngai Tajlandia
Azja,  Tajlandia

Koh Ngai – rajska plaża w Tajlandii

Chyba każdy myśląc o Tajlandii automatycznie przywołuje w głowie obraz pięknych plaż, białego piasku i turkusowej wody. Nas też dopadł syndrom rajskiej wyspy i spędziliśmy sporo czasu wybierając destynację dla naszej tropikalnej ucieczki – ostatecznie decydując się na Koh Ngai. Żałujemy? Nie! 🙂

Zdecydowana większość ośrodków skupia się w okół jednej, długiej i przepięknej plaży. Musicie być świadomi, że to jest główna atrakcja. Oczywiście można zorganizować przy pomocy resortu snorkeling po okolicznych wyspach, wypożyczyć kajak itp., jednak to wszystko można dostać spokojnie np. na Koh Lancie, często również w niższej cenie. To, co opłaca się robić na Koh Ngai to… zwolnić 🙂 . Pójść na masaż, zjeść dobre jedzenie, wgryźć się w świeżego ananasa, pogonić za małymi krabami i pohuśtać się na hamaku przed prywatnym domkiem z widokiem na plażę.

Plaża Koh Ngai

Prawie 2km szerokiej plaży z łagodnym zejściem do turkusowej wody. Idealna żeby pozwolić dzieciom rozwijać architektoniczne pasje w piasku, brodzić w ciepłej wodzie i zapomnieć o wszystkim.

Prawie wszystkie resorty na Koh Ngai zainwestowały w domki z pięknym widokiem, więc jeśli tylko możecie – koniecznie na taki zapolujcie 🙂 . My zatrzymaliśmy się w Koh Ngai Kaimuk Thong Resort, co serdecznie Wam polecamy!

Koh Ngai Kaimuk Thong Resort
Restauracja, recepcja i serce ośrodka.

Właściciel jest niesamowity, tworzy bardzo rodzinną atmosferę. Już pierwszego dnia zna Was z imienia i macha roześmiany na Wasz widok. Naprawdę czuliśmy się tam bardzo ciepło przyjęci i prawie… domowo 🙂 .
Same domki są nowe (część była w budowie podczas naszego pobytu) i na tle konkurencyjnych ośrodków prezentują się mega korzystnie cenowo. No i nie muszę dodawać, że widok mieliśmy też obłędny!

Transport na Koh Ngai

Na Koh Ngai dostaniemy się jedynie drogą wodną. Pamiętajcie żeby bardzo świadomie wybrać przewoźnika. Wypadki między wyspami nie zdarzają się aż tak często – ale się zdarzają. Sami utknęliśmy na mieliźnie w trakcie deszczu monsunowego z rozwalonym silnikiem.

Nie szczędźcie czasu na poczytanie opinii w Internecie, a już zdecydowanie nie warto w porywie serca rzucać się na ofertę portowego naganiacza. Nie musicie rezerwować biletów online, choć możecie. Grunt żeby mniej więcej orientować się w ofercie przewoźników zanim staniecie na nabrzeżu. Pamiętajcie, że Wasze zdrowie jest warte więcej niż kilka batów i macie prawo dopytywać o kamizelki ratunkowe, obłożenie łódki itp.

Z Phuket na Koh Ngai

Skorzystaliśmy z usług Satun Pakbara Speedboar Club (110 zł/os.). Kupiliśmy je wcześniej online i mieliśmy wydrukowane przy sobie – nie było żadnych problemów z honorowaniem ich. Na przystani każdy dostaje kolorową naklejkę z nazwą punktu docelowego (nasz bagaż również) – dzięki temu obsługa (często niemówiąca po angielsku) jest w stanie sprawnie dostarczyć nas w odpowiednie miejsce. Łódka nie była przeładowana, każdy otrzymał kamizelkę, okiem laika można powiedzieć, że zachowane zostały podstawowe wymogi bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o przewoźników, którzy cieszą się wyjątkowo złą opinią – warto omijać promy firmy Tigerline.

Odstawiając nas na Koh Ngai speedboat podpłynął prawie na samą plażę. W asyście kilku lokalnych mieszkańców wszyscy turyści *prawie* suchą stopą przedostali się na brzeg 🙂 . Ubierając się w dniu podróży pamiętajcie właśnie, że możliwe, że będziecie musieli wskoczyć po kolana do wody, jednocześnie uprzednio stabilnie stanąć na skraju burty. Także szpilki i szeroko rozumiane platformy zdecydowanie bym sobie odpuściła.

Z Koh Ngai na Koh Lantę

W tę stronę znów skorzystaliśmy z usług Satun Pakbara Speedboat Club. Nie rezerwowaliśmy biletów z wyprzedzeniem, chcieliśmy podpytać na wyspie o polecanych przewoźników i ostatecznie obsługa resortu i tak nam ich poleciła. Za bilety kupione na miejscu zapłaciliśmy dokładnie taką samą kwotę jaka widniała w Internecie (65 zł/os.). Także nie ma różnicy, czy wykupicie je na miejscu, czy online. Śmiało możecie rezerwować wszystko z domu.

Podsumowanie

Prześwietne żeby odetchnąć, bardzo rodzinne i spokojne. Myślę, że każdego chwyci za serce 🙂 . Byliśmy w okresie koniec listopada / początek grudnia i zdarzało się nam mieć prawie całą plażę dla siebie. Zwolnijcie, połóżcie się w mięciutkim piasku, weźcie dobrego ebooka i zapomnijcie się choć na chwilę.

Koniecznie przeczytajcie nasze pozostałe wpisy z wyprawy po Tajlandii. 🙂

3 komentarze

  • Magda

    Zarezerwowaliśmy nocleg na luty, jest już bardzo mały wybor, a zdjęcia na bookingu nie zachęcają.. Czy plaża jest zadbana, i pokoje czyste? Na zdjęciach cześć wspólna wydaje się zaniedbana, w rzeczywistości wyglada lepiej? 🙂

    • Baś

      Jeśli chodzi o ten konkretny ośrodek to my nie mieliśmy najmniejszych problemów – część wspólna zawsze czyściutka. Łazienki w domkach pamiętam, że jakoś tyłka nie urywają ale da się żyć (czysto na pewno jest).
      Co do plaży – wszystko jest wymuskane i rano też zbierają plastkich jeśli wyrzuci na brzeg (a to się niestety zdarza, bo wiadomo co pływa pod powierzchnią :< ). Na Koh Ngai znajdują się tylko lub głównie ośrodki turystyczne, więc o plażę obsługa wspólnie na maksa dba. Na moje nie ma się czego obawiać (choć ofc śmieci też są - ale ukryte z tyłu zabudowy). Tam jest w ogóle nawtykane resortów wzdłuż całej plaży, więc wszyscy się poczuwają. My tam bardzo wypoczęliśmy, a wyspę do dziś ciepło wspominamy (nawet z perspektywy czasu i wojaży po innych krajach).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *